Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami i za szmaragdowymi wzgórzami, istniała kraina, jakiej próżno szukać na mapach świata — Kraina Czarów.
na rysunku: Oaza
Nocami na niebie tańczyły tu zorze polarne, a w powietrzu unosiła się słodka woń kwitnących drzew kakao, której aromat nigdy nie przemijał. Pośród tej czarodziejskiej scenerii wznosił się pałac z białego marmuru, zwieńczony złotą kopułą, gdzie mieszkał król Leopold. Uważano go za najsprawiedliwszego i najmądrzejszego władcę, który potrafił słuchać nawet najcichszego szeptu mieszczan i zwierząt.
na rysunku: Tropikalna rybka
Leopold nie bał się żadnego niebezpieczeństwa. Zarówno w lśniącej zbroi, gdy bronił granic, jak i w prostym płaszczu podczas nocnych wędrówek po swoich ziemiach, był zawsze gotów pomóc potrzebującym i sprawiedliwie rozstrzygać spory. Jego serce przepełniała miłość do królestwa, zwierząt i.
na rysunku: Jezioro
.. odrobina tęsknoty za prawdziwą przygodą.
na rysunku: Koza
W cieniu tej świetlanej krainy czaił się jednak mrok. Na dalekim, skalistym urwisku, gdzie noc zdawała się być wieczna, stał samotny zamek. Jego okna jarzyły się zieloną poświatą, a z wież co noc ulatywały chmary czarnych kruków.
na rysunku: Wół
Tam mieszkał Mordek — nekromanta o oczach jak dwa kawałki lodu. Znany był z tego, że nocami szeptał do grobów zaklęcia, budząc umarłych, którzy tańczyli potem wśród mgieł jak cienie strachu.
Pewnego chłodnego wieczoru, gdy deszcz bębnił o szyby złotego pałacu, na dziedzińcu pojawił się przerażony gołąb z wiadomością.
na rysunku: Nekromanta
Mordek postanowił zgromadzić armię nieumarłych i zagarnąć królestwo. Król Leopold ze zgrozą ujrzał w myślach fale cieni sunące przez pola i lasy. Nie mógł zwlekać.
na rysunku: Delfin
Czas działał na korzyść nekromanty.
Król wiedział jednak, że walka z tak potężną magią wymaga niezwykłych sprzymierzeńców. Udał się więc na skraj Oazy Nadziei błyszczącej w porannym świetle . Pośród palm, przy wodospadzie spadającym jak srebrna zasłona, spotkał Kasię — kozę o sierści białej jak mleko i oczach pełnych ognia. Kasia słynęła z niebywałej zręczności: potrafiła wskoczyć na najwyższe drzewo i robić salta, które wprawiały w zachwyt nawet wytrawnych akrobatów.
– Kasiu, kozo sprytna, czy ruszysz ze mną, by ocalić nasze królestwo? — zapytał król .
– Oczywiście! — odpowiedziała rozentuzjazmowana Kasia, wykonując piruet w powietrzu.
Wędrując dalej, przeszli przez gęste lasy i łąki pachnące tymiankiem, aż stanęli nad Wielkim Jeziorem, gdzie woda była tak czysta, że odbijała niebo jak zwierciadło. Tu, w cieniu starej łodzi, odpoczywał Wojtek — wół o potężnej posturze, rogach zakręconych jak winorośl i sercu gołębim . Choć mógł przesunąć głaz wielkości chaty, był łagodny i lubił śpiewać pieśni o dawnych czasach.
– Wojtku, czy wesprzesz nas swoją mocą? — zapytał Leopold.
– Z radością, panie — odpowiedział Wojtek i wrzucił na grzbiet królewskiego rumaka, który zaczął nagle podskakiwać, rozbawiając wszystkich .
Następnie drużyna dotarła do Błękitnego Jeziora, gdzie mieszkały stworzenia śniące sny ludzi. Wśród wirujących w słońcu bąbelków spotkali Darię — delfina w srebrzystej skórze, której oczy mieniły się turkusem, oraz Ryszarda — egzotyczną rybkę o łuskach tęczowych niczym poranna rosy. Daria była szybka jak wiatr, a Ryszard władał wszystkimi zwierzęcymi językami, nawet językiem myszy, nietoperzy i smoków!
— Możemy na was liczyć? — spytał król .
Oboje zgodzili się z entuzjazmem, pluskając wodą i śmiejąc się radośnie.
Ich podróż była pełna niespodzianek: musieli przejść przez las, gdzie drzewa szeptały najstarsze zaklęcia, minąć Wrzący Strumień, w którym każda kropla podskakiwała, śpiewając wysokim głosikiem, i pokonać rzekę czasu, gdzie można było zajrzeć we wspomnienia.
Wreszcie, pośród nocnych mgieł i zawodzących wiatrów, stanęli u stóp zamczyska Mordeka . Wokół krążyły stada nietoperzy — jedni byli złowrogo nastawieni, inni przerażeni, jeszcze inni ciekawscy. Ryszard szepnął coś w ich języku i przekonał najodważniejszych, by pomogli otworzyć wielką, rzeźbioną bramę.
Na dziedzińcu czekała armia nieumarłych, szereg po szeregu, z oczami jarzącymi się żółtym blaskiem . Kasia, zwinna jak płomyk, ślizgała się pomiędzy kośćmi i szkieletami, wybijając im bronie z rąk jednym kopnięciem. Wojtek roztrącał wrogów z hukiem — skały sypały się z murów, blokując przejście dla nieumarłych. W lochach Daria przeciskała się kanałami i wyłączała pułapki, a Ryszard nawoływał sojuszników: myszy, ptaki i nietoperze przybywały z pomocą .
W końcu drużyna stanęła oko w oko z samym Mordekiem. Nekromanta rzucał przerażające klątwy, błyskawice wiły się wokół jego czarnego płaszcza. Jednak król Leopold wiedział, że zło można pokonać nie tylko mieczem, ale i sercem pełnym nadziei . — Mordeku, czy nie lepiej wykorzystać moc do czynienia dobra? — zapytał. Lecz nekromanta zaśmiał się tylko szyderczo, ciskając zaklęciami. Król przywołał więc całą odwagę — i w tej samej chwili Kasia przeskoczyła nad głową Mordeka, odwracając jego uwagę, Wojtek przesunął ogromną kolumnę, rozbijając klatkę z magicznym źródłem nekromanty . Daria i Ryszard wprawili w ruch wszystkie nietoperze, które w mgnieniu oka osnowiły Mordeka pajęczyną ze snów.
Król Leopold sięgnął po swój specjalny amulet w kształcie serca i wypowiedział zaklęcie nadziei. Wybuchło światło tak jasne, że rozświetliło nawet najciemniejsze kąty zamku . Cieniem upadł Mordek, a nieumarli zniknęli jak poranna mgła.
Cała kraina odetchnęła z ulgą. Król i jego niezwykła drużyna w triumfie powrócili do pałacu, gdzie czekało na nich wielkie święto . Dzieci tańczyły wokół fontann, niebo rozświetlały złote fajerwerki, a zwierzęta i ludzie śpiewali wspólnie piosenki o odwadze, przyjaźni i magii nadziei.
Od tego czasu król Leopold nie rządził już sam — Kasia, Wojtek, Daria i Ryszard stali się strażnikami Krainy Czarów, dbając o pokój i szczęście wszystkich stworzeń. Tak oto legenda o królu, złym nekromancie i niezwykłych zwierzętach stała się najpiękniejszą bajką opowiadaną przy kominku w każdą czarowną noc .
A teraz, kochanie, połóż główkę na poduszce. Zamknij oczka i wyobraź sobie, jak płyniesz na grzbiecie Darii po słonecznej fali… Śnij dobrze i pamiętaj — wszelka magia kryje się w sercu! Dobranoc!