Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami i trzema szerokimi rzekami, istniała niezwykła kraina pełna soczyście zielonych łąk, malowniczo rozsianych wysp i pachnących lasów, gdzie niebo codziennie mieniło się tysiącem kolorów.
na rysunku: Troll
Tam właśnie żył młody pasterz o imieniu Jacek. Był otoczony przez wiernych towarzyszy: sarnę Sarę o jedwabistych, brązowych oczach i lekko puchatym ogonku, kozę Klarę z rogatą koroną na głowie i miękką, kremową sierścią, wesołego kangura Kajo o skocznych łapach i papugę Piri z piórkami we wszystkich kolorach tęczy.
Każdego dnia Jacek i jego przyjaciele bawili się na łąkach, przechodzili przez mosty z kwiatów albo pływali łódką po srebrzystym jeziorze.
na rysunku: Wyspa
Sara biegała wśród dzikich ziół, Klara wspinała się na głazy i śpiewała swym radosnym głosem, Kajo skakał z wyspy na wyspę, a Piri opowiadała pogodnymi trelami historie z dalekich krajów, gdzie kiedyś mieszkała. To była kraina łagodności, pięknych dźwięków i wspólnej zabawy. Lecz mieli też swój codzienny obowiązek – Jacek pilnował, aby wszyscy byli bezpieczni i szczęśliwi.
na rysunku: Kangur
Pewnego dnia, kiedy słońce oświetlało złote łąki, Jacek zauważył na horyzoncie coś niepokojącego. Z zachodu nadciągała ciężka, granatowo–fioletowa chmura, z której spadał deszcz błyszczących, czarnych kropli. Chmura łopotała jak chorągiew i lśniła czerwonawą łuną.
na rysunku: Papuga
Spod niej wynurzył się olbrzymi cień – był to Zły Troll – istota o skórze jak kamień, ślepiach jak rozżarzone węgle i czarnej grzywie sterczącej na głowie. Na widok Trolla ptaki ucichły, a wiatr przestał rozczesywać trawę.
Troll był postrachem całej krainy – nocami wykradał mleko z wiejskich chat, tłukł pszenicę i rozganiał leśne zwierzęta.
na rysunku: Koza
Niektórzy mówili, że był przeklętym duchem dawnego władcy, inni, że zrodziła go sama zazdrość. Teraz jego okrutny śmiech odbijał się echem od skał, budząc strach.
Jacek jednak był odważny, bo wiedział, że dobro i przyjaźń są mocniejsze niż najczarniejsza magia.
na rysunku: Jeleń
–Musimy się przygotować – szepnął do przyjaciół. –Troll boi się tylko tych, którzy są zjednoczeni!
Zwierzęta zareagowały natychmiast. Sara zaczęła ćwiczyć piruety i wysokie skoki ponad brodami kwiatów.
na rysunku: Łąka
Klara ostrzyła swoje rogi na pobliskim kamieniu, aż rozległy się dźwięki niczym dzwonienie srebrnych mieczów. Kajo, zwinnie jak błyskawica, wypróbowywał swoje wybicia z dłonią Jacka na plecach, a Piri trenowała swoje krzyki – donośne, potężne, zdolne przegonić chmury i zatrzymać wiatr.
Gdy nadszedł wieczór, niebo przypominało wielkie rozjarzone ognisko, a Jacek ukląkł na wzgórzu i poprosił magię tej ziemi o siłę dla swych podopiecznych . W odpowiedzi wszystkie drobne istoty leśne otoczyły bohaterów: króliki podarowały im srebrzysty pył, borsuki – kawałki twardych korzeni na amulety, a małe wróble obsypały ich motkami puchu na szczęście.
Nazajutrz, gdy troll zjawił się na środku największej łąki, cała drużyna była gotowa. Troll ryknął:
– Kto śmie tu występować przeciwko mnie?! Zniszczę was!
Lecz Jacek uniósł dumnie głowę i ogłosił:
– Nie pokonasz nas, bo razem jesteśmy silni, a nasza odwaga i dobroć są jak zbroja!
Rozpoczęło się widowisko niesłychane! Sara śmigała w powietrzu niczym błyskawica, znikając Trollowi z oczu i wciągając go w wir tańca . Klara zamaszyście kręciła się pod jego nogami, a każde uderzenie jej rogów sprawiało, że Troll chwiał się na nogach. Kajo wyskakiwał znienacka z traw, przeskakiwał nad upuszczonymi głazami i kopał Trolla w łydki, wywołując okrzyki zaskoczenia. Gdy Troll próbował złapać któregoś z nich, nadlatywała Piri i swym grzmiącym głosem ogłuszała go, aż kręciło mu się w głowie . Trawa wokół drżała, a nawet kwiaty poruszały płatkami z emocji.
Zniecierpliwiony Troll złapał Jacka w ogromną łapę, ale chłopak spokojnie mrugnął do przyjaciół i syknął:
– Teraz!
Na łące pojawiły się świetliki, prowadząc drużynę na pobliską wyspę otoczoną głęboką wodą. Wiedziony poczuciem wyższości, Troll poszedł za nimi, nie zauważając, że pod jego butami ziemia ustępuje miejsca kładce splecionej z trzciny .
Gdy tylko stanął na wyspie, trzcina się rozpadła, a wokół rozlała się świeża, lśniąca woda. Troll, zobaczywszy swoje odbicie w tafli, skulił się ze strachu, bo właśnie tej głębokiej wody lękał się od zawsze. Wiedział, że nie zdoła już napastować mieszkańców krainy .
Przerażony zaczął błagać Jacka o litość:
– Proszę! Nie chcę już być zły! Pozwól mi wrócić na ląd i obiecuję, że od dzisiaj będę żyć w zgodzie z wami.
Jacek spojrzał mu głęboko w oczy i zobaczył, że w wielkim ciele kryje się serce, które kiedyś musiało być również złamane. Po chwili namysłu powiedział:
– Każdy zasługuje na drugą szansę, jeśli okazuje skruchę . Ale pamiętaj – jeśli złamiesz danego słowa, cała kraina razem znowu cię powstrzyma!
Troll tym razem nie kłamał. Z czasem nauczył się pomagać innym, a nawet swoim ogromnym ciałem chronił młode drzewa przed wichrami albo budował wozy dla mieszkańców. Został strażnikiem jeziora i zaczął uczyć się śpiewu od papugi Piri .
A Jacek i przyjaciele powrócili do zabaw na łąkach, teraz już pewni, że nawet największy cień można pokonać światłem odwagi, mądrości i wspólnego działania. Cała kraina świętowała, a opowieść o pasterzu Jacku i jego niezwykłych zwierzętach jeszcze długo była przekazywana z ust do ust jako bajka pełna magii, nadziei i serdeczności.
Bo kto wie – może nawet najgorsze stworzenie, otoczone przyjaźnią i przebaczeniem, nauczy się być dobre i szczęśliwe .