Dawno, dawno temu, wśród porannej mgły i szeptu kłosów zboża, istniała sobie mała wieś – jak kropla mleka przyczepiona do srebrnej wstążki rzeki. Nad tym cichym zakątkiem czuwał pasterz imieniem Janek, znany w całej okolicy z dobrego serca, pogodnego uśmiechu i niezwykłej więzi ze swoim stadem owiec. O poranku przychodził do nich, nucąc stare pieśni o szczęściu i pokoju, a one zawsze odwzajemniały mu przywiązanie beczeniem.
na rysunku: Foka
Pewnej nocy, gdy księżyc był ciemny i złowieszczo chował się za ciężkimi chmurami, Janka zbudził dziwny niepokój. Owinął się wełnianym płaszczem i wyszedł na wzgórze, gdzie zwykle pasły się owce. Na brzegu rzeki, gdzie mgła tańczyła niczym duchy z dawnych legend, ujrzał postać – wysoką, smukłą, w czarnym płaszczu jak noc bez gwiazd.
na rysunku: Kret
Twarz miała białą jak kreda, a oczy czerwieńsze niż rubiny z królewskiej korony. Był to wampir!
Janek ścisnął kij pasterski, poczuł, jak strach niczym lodowaty wiatr przeszywa mu serce. Ale odwaga to przecież robienie właściwych rzeczy, nawet gdy się boisz.
na rysunku: Krab
Postanowił nie uciekać, tylko znaleźć sposób, aby ocalić swoje owce i wieś przed tym nocnym potworem.
Szeptem wspomnień przypomniał sobie o starych ruinach za lasem, skąd kiedyś pochodziły legendy o duchach i zaklętych skarbach. – Może tam znajdę pomoc – pomyślał.
na rysunku: Niedźwiedź
Cicho, by nie zdradzić swojej obecności, ruszył przez wysokie trawy, aż do rozsypujących się murów porośniętych mchem. W cieniu wiekowych kolumn czekał już wampir, jego peleryna unosiła się na wietrze, a kły bieliły się w nikłym świetle księżyca.
Pasterz zebrał całą odwagę i z okrzykiem zaatakował nocnego przybysza.
na rysunku: Tropikalna rybka
Kij odbił się jednak od lodowatego ciała wampira, a Janek zrozumiał, że zwykła siła tu nie wystarczy. Jego serce biło jak dzwon alarmowy, więc w ostatniej chwili rzucił się do ucieczki, zapadając się głęboko w leśną gęstwinę.
Przez długie, ciemne godziny błądził wśród drzew.
na rysunku: Jeleń
Nagle, pod stosem liści, usłyszał szelest – to był jeleń o ogromnych porożach i łagodnych oczach. Obok podskakiwał harcujący kret, a śmiejąca się wydra chlapała wodą prosto z krystalicznego strumyczka. Najpierw Janek myślał, że to sen, lecz po chwili zrozumiał, że te zwierzęta są niezwykłe – mówiły do niego i wiedziały o jego walce!
– Pomagamy każdemu, kto dba o przyrodę i jej mieszkańców – powiedział niedźwiedź, ziewając potężnie.
na rysunku: Wampir
Nagle zza paproci wysunęła się żyrafa, która delikatnie pogładziła Janka po głowie swoim długim językiem. Nawet stada krabów podreptały cicho w jego stronę, stukając swoimi szczypcami jak zastępy małych rycerzy. Tropikalne ryby wypłynęły z głębokiego zakola rzeki, a ich łuski błyszczały jak szlachetne kamienie.
na rysunku: Żyrafa
Zwierzaki zaplanowały wspólną wyprawę do ruin. Nad ranem, gdy powietrze pachniało rosą, uformowały szyk: niedźwiedź na przodzie, jelenie z boku, kraby i żyrafa tworzyły szpaler, a Janek kroczył pośród nich, dzierżąc swój pasterski kij niczym sztandar nadziei.
W ruinach czekał już wampir, gotowy do ataku . Ale nie spodziewał się, że cała leśna zgraja stanie w obronie jednego człowieka. Niedźwiedź ryknął tak głośno, że echo odbiło się aż po daleki horyzont, jelenie z głową pełną dumy i odwagą ruszyły na spotkanie z ciemnością, a kraby szczypały groźnego potwora w stopy. Wydra wślizgnęła się pod pelerynę wampira i sprawiła, że potknął się na śliskich kamieniach .
Wampir, zaskoczony siłą przyjaźni i solidarności, próbował uciekać, ale tropikalne ryby i kret wykopały pod nim dołek pełen wody, z której bladolicy nocny drań nie potrafił się wydostać. Wbity do słońca, stał się tylko cieniem dawnych strachów.
Janek objął swoje dzielne zwierzęta, a one odpowiedziały mu cichym pomrukiem wdzięczności . I od tego czasu żadna ciemność nie była już groźna dla wsi nad rzeką. Pasterz codziennie odwiedzał swoich nowych przyjaciół w lesie, troszczył się o nich i dzielił się dobrym słowem oraz świeżym chlebem z domowego pieca. Wspólne wędrówki nad rzeką, opowieści snute przy świetle księżyca, śmiech i poczucie bezpieczeństwa stały się ich nową codziennością .
Tak zakończyła się przygoda pasterza Janusz i wampira. Ale dzięki niej wszyscy dowiedzieli się, jak wielką moc ma przyjaźń, odwaga oraz troska o każdego, nawet najmniejszego mieszkańca wielkiego, zielonego lasu.