Dawno, dawno temu, wysoko nad chmurami, na samym szczycie potężnej Góry Srebrnej, mieszkał Krasnoludek o imieniu Gniewko.
na rysunku: Pszczoła
Był maleńki, ledwie wyższy od leśnej jagody, z długą rudą brodą i błyszczącymi oczami jak krople rosy w porannym słońcu. Jego dom ukryty był wśród omszałych kamieni – miał drzwi z wydrążonego orzecha i dach wyściełany piórkami leśnych ptaków. Gniewko uwielbiał patrzeć, jak mroźny wiatr tańczy nad górami, a śnieżynki rozświetlają świat zimowym blaskiem.
na rysunku: Koza
Jednak pewnego dnia, gdy słońce dopiero wschodziło, i rosa jeszcze błyszczała na zielonych źdźbłach trawy, wieść rozniosła się po krainie: na pobliskiej plaży pojawił się Zły Czarodziej. Zły Czarodziej, zwany Burczymuchem, był wysoki i kościsty, z długą peleryną, która powiewała za nim niczym czarna burza. Oczy miał złośliwie błyszczące i różdżkę, z której unosiły się ciemne wiry, pełne tajemniczej magii.
na rysunku: Zły Czarownik
Gdziekolwiek się pojawiał, przeszkadzał innym: mieszał wodę w jeziorze, straszył ptaki i rozsypywał piasek na zamkach, które budowały dzieci zwierząt. Wszyscy w Krainie Zwierząt zaczęli się bać, a radość wkrótce uleciała jak motyle pospiesznie uciekające przed burzą.
Gniewko, choć bilecik, był odważny i bardzo kochał swoją krainę.
na rysunku: Plaża
Postanowił, że sam wyruszy na ratunek. Spakował do plecaka kawałek chleba, koralik na szczęście i ciepłą skarpetkę (bo nigdy nie wiadomo, jakie przygody czekają na małe stopy), i ruszył w dół góry w stronę szumiącej plaży.
Niedaleko plaży Gniewko spotkał Mądrą Kozę – staruszkę o wspaniałej, srebrzystej brodzie i oczach pełnych ciepła.
na rysunku: Góra
Siedziała na pniu starego drzewa, przeżuwając zioła i wsłuchiwała się w wiatr. Gniewko zwrócił się do niej z troską:
– Mądra Kozo, doradź, jak pokonać Złego Czarodzieja?
Mądra Koza kiwnęła głową i przywołała Gniewka bliżej. Szeptała tak cicho, że nawet wiewiórki musiały nastawiać uszu:
– Samemu trudno pokonać zło.
na rysunku: Krowa
Poszukaj tych, którym Zły Czarodziej uczynił krzywdę, i razem połączcie siły. Każdy z was ma jakiś dar, którego czarodziej się nie spodziewa..
na rysunku: Renifer
.
Natchniony spotkaniem, Gniewko wyruszył do Barwnej Łąki, gdzie mieszkała Pracowita Pszczółka o imieniu Mini. Mini miała złote skrzydełka i żółto-czarne paseczki, a jej dzieło – słodki, lepki miód – zawsze przyciągało całą okolicę . Jednak Mini była zmartwiona, bo przez czarodzieja kwiaty zwiędły, a ona miała coraz mniej nektaru. Krasnoludek obiecał jej pomoc i razem wspięli się na szczyt starego dębu, gdzie jeszcze tętniło życie. Pszczółka zlatywała z kwiatka na kwiatek, a Gniewko ostrożnie wsuwał się między liście, zbierając płatki i nektar . Praca szła żwawo, a Mini obiecała, że za tak wielką pomoc stanie u boku Gniewka w starciu z czarodziejem.
Następnie Gniewko udał się w głąb Zaczarowanego Lasu. Tam, na skraju polany, mieszkał Przyjazny Renifer, zwany Piorunem . Piorun miał futro gęste jak śnieg i poroże tak rozłożyste, że mógłby nim chronić przed deszczem całą sarenką rodzinę! Miał jednak zmartwienie – jedno z poroży gdzieś przepadło podczas zimowej burzy.
Gniewko spędził cały dzień, przeszukując krzaki, zaglądając pod kamienie, aż w gęstwinie znalazł zgubę. Renifer był tak szczęśliwy, że aż zatańczył na czterech kopytkach i przysiągł, że wraz z Gniewkiem i Pszczółką stanie twarzą w twarz z Burczymuchem .
Potem grupa udała się do słonecznej dolinki, gdzie na łaciatej trawie pasła się Radosna Krowa o wielkich, śmiejących się oczach i miękkich uszach. Krowa zawsze była skora do figlów i tańców, ale teraz czarodziej sprawił, że mleko zamieniło się w gęstą pianę. Krasnoludek wymyślił nowy taniec, „Mleczne Tupanie”, i nauczył Radosną Krowę, by śmiejąc się i podskakując mogła rozruszać nie tylko siebie, lecz i całą okolicę . Krowa odzyskała swą moc i energię – w zamian dołączyła do drużyny.
I tak Krasnoludek, Pszczółka, Renifer oraz Krowa, prowadzeni przez mądrość Kozy, stawili się rankiem na złocistej plaży. Burczymuch już tam był – wokół niego kłębiły się ciemne chmury, a piasek aż skrzypiał pod butami . Przygodni mieszkańcy Krainy Zwierząt spoglądali zza wydm, niepewni, co się wydarzy.
Wtem Mini, Pracowita Pszczółka, zatrzepotała skrzydełkami i chlusnęła strumieniem lepkiego miodu wprost w twarz czarodzieja. Burczymuch zamrugał zaskoczony, a wtedy Renifer, Przyjazny Piorun, podbiegł z impetem i zręcznie zarzucił odkopane poroże, wiążąc czarodzieja solidnym, rogatym węzłem . Radosna Krowa, pełna werwy, zatańczyła wokół niego, a z jej kopytek popłynęła rzeka świeżego mleka, która otoczyła Burczymucha jak puchata kołderka. I wtedy z cienia wyszła Mądra Koza, wyszeptując mądre zaklęcia. Jej głos rozbrzmiał echem – tak jasnym i czystym, że ciemność wokół czarodzieja zaczęła się kurczyć, aż w końcu zapadł się w własny płaszcz, zmniejszając się i zmniejszając… aż stał się zielonym żółwiem, spokojnie pełzającym po piasku!
I wtedy nastał śmiech! Zwierzęta wyszły zza wydm, podskakiwały i klaskały z radości . Gniewko uściskał przyjaciół i zaprosił wszystkich na wielkie święto. Mieszkańcy krainy przynieśli dla drużyny krasnoludka ciepłe pierogi, bursztynowe napary i wiklinowe kosze pełne kwiatów. Krasnoludek nauczył wszystkie zwierzęta swojego tańca, a Radosna Krowa prowadziła korowód aż do zachodu słońca .
A Burczymuch, teraz jako żółwik o łagodnym spojrzeniu, stopniowo zaprzyjaźniał się z innymi zwierzętami. Pomagał im dźwigać ogórki, przeciskał się przez ciasne szczeliny i opowiadał pokutne żółwie żarty.
Od tej pory na Srebrnej Górze i w całej Krainie Zwierząt panował spokój, a Krasnoludek i jego przyjaciele wszyscy żyli długo, szczęśliwie i w zgodzie . I już nigdy żadna burza nie była silniejsza od przyjaźni, odwagi i pomysłowości małego Krasnoludka.