Dawno, dawno temu, kiedy światem rządziły jeszcze odwaga, przyjaźń i magia, istniała kraina pełna zielonych pagórków, szumiących lasów i lśniących jezior, zamieszkana przez istoty tak niezwykłe, jak koala Kasia czy wydra Wanda.
na rysunku: Koala
W tej właśnie krainie mieszkał rycerz imieniem Kazimierz – mąż o sercu złotym, twarzy uśmiechniętej i oku bystrym jak jastrząb. Kazimierz był nie tylko silny i waleczny, lecz także słynął z pogodnego dowcipu i niezwykłego rozumu, dzięki którym sprawiał, że nawet najsmutniejszy dzień stawał się radosny.
Kazimierz miał wielu przyjaciół – nie zwyczajnych ludzi, lecz zwierzęta, które darzył wielką miłością.
na rysunku: Potwór Morski
Była tam koala Kasia, o futerku mięciutkim jak mgliste poranki i oczach pełnych troski oraz figlarności, była wydra Wanda, zawsze pełna pomysłów i niespokojna jak wartki strumień. Towarzyszyły mu także stado roztropnych kaczek oraz mądre, przewidujące kurczaki – wszystkie urocze, zwinne i oddane.
Pewnej nocy, gdy księżyc zawisł nad klifem niczym srebrna wstęga, do Kazimierza przybiegła najszybsza z kaczek, pędem unosząc na skrzydłach wieść o strasznym potworze morskim.
na rysunku: Ruiny
Wioski, które wyrosły u stóp klifu i przy brzegu turkusowego morza, były w niebezpieczeństwie – potwór miał ogromne ślepia ziejące bladoniebieskim światłem, paszczę pełną błyszczących ostrych jak sztylety zębów i ciało wielkie, pokryte łuskami połyskującymi niczym perły wyłowione z głębin.
Nie zastanawiając się długo, Kazimierz chwycił swój miecz i ruszył przez las, a za nim podążyli mali i dzielni przyjaciele. Droga prowadziła przez tajemnicze ruin – dawne mury obrośnięte kwiatami, powalone kolumny i fontanny, z których piły jelenie i lisy.
na rysunku: Foka
Każda szczelina kryła opowieści o rycerzach i smokach, a nocne powietrze pełne było ech dawnych zwycięstw i nadziei. To właśnie w tych ruinach koala Kasia, siedząc na zwalonym pniu, podarowała Kazimierzowi mały bębenek ozdobiony szkarłatnymi piórkami – rodzinny skarb, który, jak mówiła, miał moc odpędzania złych duchów.
Wędrując wśród cieni ruin i szeptów wiatru, nasi bohaterowie dotarli w końcu na szczyt wysokiego klifu, z którego rozciągał się widok na bezkresny ocean.
na rysunku: Kurczak
Fale uderzały z hukiem o skaliste urwiska, a wiatr śpiewał swoją pieśń. Koala Kasia, kryjąc się za wielkim kamieniem, zdradziła Kazimierzowi sekret: potwór pojawia się zawsze, gdy na wietrze słychać odgłosy bębnów. Rycerz uśmiechnął się, bo miał już pewien przebiegły plan.
na rysunku: Klif
Nagle niebo przesłoniły czarne chmury, a z morza, tuż pod klifem, wynurzył się potwór większy niż największy statek. Kiedy koala Kasia zaczęła grać na bębenku, echo bębnów roznosiło się po wzburzonej wodzie, a potwór, jakby zahipnotyzowany, zaczął podrygiwać – jego wielki ogon wił się, łuski błyszczały w razach bębenka, a oczy potwora patrzyły z rosnącym zamętem.
Rycerz Kazimierz ruszył odważnie ku krawędzi klifu, wspinając się na wielkiego potwora.
na rysunku: Kaczki
W tym momencie z nieba sfrunęły roztropne kaczki, tworząc powietrzną siatkę ze swoich miękkich, lecz mocnych piór. Pióra zaczęły lekko łaskotać potwora, ten więc przestał straszyć, a zaczął się śmiać tak donośnie, że fale zatańczyły wokół niego. W tym zamieszaniu pojawiły się kurczaki – przemykając pod nogami potwora, wykonywały piruety i nagłe zwroty, co wprowadzało do jego ogromnej głowy jeszcze większy zamęt .
Wydra Wanda, znana z tego, że potrafiła wyplatać sieci, jakich nie znał nawet najlepszy rybak, przyniosła ogromną linę zrobioną z morskich traw i jodłowych pędów. Koala Kasia bębniła coraz mocniej, Kazimierz wskoczył na potwora, a wszyscy przyjaciele zwinęli sieć wokół odurzonego muzyką stwora. Potwór okręcony siecią i piórami, śmiejący się do utraty tchu i oślepiony piruetami kurczaków, w końcu osłabł .
Kazimierz zeskoczył z jego grzbietu, stanął dumnie przed pokonanym stworem i przemówił silnym głosem:
– Morski potworze, przysięgnij na swój długi ogon i błyszczące łuski, że nigdy więcej nie skrzywdzisz mieszkańców tych ziem!
Potwór, pokonany, lecz w głębi serca również trochę oczarowany odwagą i dobrym sercem zwierząt, obiecał poprawę. Okazało się nawet, że tak naprawdę chciał tylko zabawy i towarzystwa, więc kiedy mieszkańcy złożyli mu przyjazne propozycje, został strażnikiem klifu, dbającym o spokój oceanicznych brzegów.
Na pamiątkę tego wydarzenia w wiosce wyprawiono huczną ucztę . Stoły uginały się od owocowych ciasteczek, miodowych placków i soczystych jagód. Każdy świętował – Kazimierz tańczył z koalą Kasią i kaczkami, a kurczaki dawały taneczny popis, przez co nawet potwór podrygiwał na plaży.
Od tego czasu, każda opowieść o Kazimierzu i jego zwierzęcych kompanach rozbrzmiewała w domach tuż przed snem . Dzieci, zamykając oczka, marzyły o własnych podróżach pełnych przygód na ruinach, klifach i wśród lasów czarujących śmiechem kaczek i czułością koali. A gdzieś na klifie, pod czuwaniem potwora strażnika, rycerz Kazimierz śnił o nowych przygodach i wiecznej przyjaźni z uroczymi zwierzętami.
I tak to już zostało w tej magicznej krainie — odwagi, mądrości i śmiechu nigdy tam nie brakowało .