Dawno, dawno temu, w krainie skąpanej w magicznej mgle i kolorowych promieniach, istniało miejsce, jakiego nie obejrzałbyś w żadnej mapie.
na rysunku: Jeleń
Kraina ta zwała się Hanamori, co oznaczało „Opiekunka Kwiatów". Wśród łagodnych wzgórz porosłych wiśniami, na brzegu szmaragdowego jeziora, w małym domku z dachem ze słomy mieszkał Kazuki – samuraj o dobrym sercu i duszy czystej jak krystaliczna woda.
Kazuki nie był zwyczajny.
na rysunku: Wampir
Gdy wstawał o brzasku, nie tylko ćwiczył swój miecz przy mgle unoszącej się nad jeziorem, ale zawsze dbał o mieszkańców swej krainy: leczył chore koniki polne, naprawiał budki ptakom, a samotnym dzieciom opowiadał historie pełne nadziei. Mieszkańcy uwielbiali Kazukiego, ale on zawsze powtarzał, że największa siła tkwi nie w odwadze czy sile, lecz w przyjaźni.
Lecz choć Hanamori była pełna blasku, cień padł na jej ziemie.
na rysunku: Statek
W mrocznych, nieprzebytych lasach rezydował Drakul – wampir o oczach jak lodowe kryształy i sercu z kamienia. Drakul nie znosił radości ani śmiechu. Karmił się strachem i smutkiem, a w swoim zamczysku z czarnego bazaltu więził uprowadzone dzieci, które miały zapełniać jego samotność i służyć mu w ciemnościach.
na rysunku: Kurczak
Pewnej chłodnej nocy, gdy mgła wiła się między drzewami, a świst wiatru niósł się echem przez pustą dolinę, Kazuki zebrał swoich niezwykłych przyjaciół. Najpierw był Kamil – kogut o piórach mieniących się złotem, rudą grzywką niczym płomień i głosie, który niósł się aż po szczyty gór. Choć wyglądał niepozornie, był mądrzejszy niż niejedna sowa.
na rysunku: Kangur
Obok niego kręciła się Kira, zwinna kangurzyca, która była niezwykłym ratownikiem – zawsze gotowa do pomocy. Jej kieszonka była po brzegi wypełniona bandażami, maściami i..
na rysunku: Mysz
. cukrowymi cukierkami na poprawę humoru!
Lech, dzielny łoś z wielkimi rogatymi porożami, objął wszystkich czułym spojrzeniem. Był silny jak sto byków i łagodny jak motyl – uwielbiał rozmawiać z drzewami i znał każdy zakamarek lasu.
na rysunku: Jezioro
Mela – srebrna, maleńka myszka – była odważna niczym lew, choć więcej ważyła w niej odwaga niż gramów na wadze. Uwielbiała chować się w butach Kazukiego i szeptać mu na ucho rozwiązania najtrudniejszych zagadek.
Za stołem pod kwitnącą wiśnią przyjaciółki snuli plan ratunku wszystkich dzieci . Kazuki westchnął:
– Bez waszych talentów nie damy rady. Drakul jest przebiegły i silny, a jego zamek pełen pułapek.
Kamil, nadymając pierś, zadeklarował, że swoim głośnym pianiem obudzi wszystkich w okolicy, ostrzegając mieszkańców i podnosząc ich na duchu . Kira, wiedząc, jak sprytnie omijać mroczne korytarze, miała wynieść dzieci z zamku i zaopiekować się nimi. Lech przysiągł, że jednym uderzeniem poroża zwali stary drewniany most, aby Drakul nie mógł uciec. A Mela, cichutka jak wiatr między trawami, miała wślizgnąć się do komnaty, znaleźć zasłony i rozsunąć je, by pierwsze promienie porannego słońca rozjaśniły wnętrza zamczyska i osłabiły złego władcę .
Podróż rozpoczęli bladym świtem. Szli boso po omszałych kamieniach leśnej ścieżki, a las szeptał im do uszu stare legendy i pieśni odwagi. Po drodze natrafili na leśnych strażników – sowę Nobuko, lisa Kintaro i żółwia Esu, którzy przekazali wędrowcom herbaciany talizman mocy, święcąc go własnymi łzami otuchy .
Gdy dotarli nad ciemne jezioro, Kazuki rozkazał ukryć się w trzcinach i obserwować zamek. Potężne mury odbijały w wodzie jak w lustrze kapryśną aurę Drakula. Wtem zza chmur przeniknęły złote promienie słońca .
Najpierw Kamil wzbił się na most, rozciągnął skrzydła i zaśpiewał najpełniejszą, najgłośniejszą pieśń – tak czystą, że puste pola rozbrzmiały nadzieją. Zamek zatrząsł się, a mieszkańcy Hanamori zaczęli wychylać się z okien.
Kira, zwinna jak błysk, już przemykała przez mroczne korytarze zamku . Gdzieś zza drzwi usłyszała cichy szloch dzieci. Wciągając do kieszonki trzy najmłodsze, pogłaskała je po głowie, wręczyła po cukierku i wyprowadziła bezszelestnie na zewnątrz.
W tym czasie Lech naparł wielkimi porożami w spróchniały filar mostu . Z trzaskiem i hukiem most rozpadł się, a Drakul, dostrzegłszy to zza wieży, zawył z wściekłości. Próbował przeskoczyć przepaść, lecz Lech tupnął nogą, a wąwóz rozchylił się jeszcze bardziej.
Mela, ledwo widoczna pod firanką ciemności, wspinała się po szkarłatnych kotarach . Jeden sprawny ruch, a ciężkie zasłony runęły na marmurową podłogę. Sala rozbłysła światłem, a promienie słońca, jak złote włócznie, przeszyły cieniste kąty.
Drakul zaczął słabnąć, jego ciemna peleryna wypłowiała, włosy posiwiały w oczach . Kazuki stanął naprzeciw, miecz lśnił jasnością w porannym blasku.
Walka między światłem a ciemnością była krótka, lecz pamiętna. Z każdym promieniem Drakul zmniejszał się, aż zamienił się w chmurę cieni, która w popłochu uleciała przez otwarty okienny łuk . Zamiast gniewnych słów, na koniec ze łzami w oczach szepnął:
– Może i dla mnie znajdzie się jeszcze odrobina światła.. .
Kazuki i jego wierni przyjaciele stali we wschodzącym słońcu, a dzieci tuliły się do ich nóg, dziękując za odwagę i oddanie. Cała kraina Hanamori rozbrzmiała pieśniami wdzięczności. Ludzie szyli Kamila w herb krainy, Mela została opisana w księgach jako myszka, która pokonała ciemność, Lech miał most swojego imienia, a Kira otworzyła szkołę ratunkową dla najmłodszych .
Od tamtych dni Hanamori była pełna uśmiechów, a legendę Kazukiego i zwierzęcych przyjaciół szeptano maluchom do snu w najdalszych chatach.
A teraz, mój skarbie, gdy księżyc cichutko wygląda zza chmur, czas zamknąć oczka i zanurzyć się w senne przygody. Pamiętaj: każda przyjaźń to światło silniejsze niż największa ciemność . Dobranoc, moje dziecko, śnij kolorowo.