Dawno, dawno temu, w odległej krainie otoczonej szmaragdowymi lasami i górami delikatnie przesłoniętymi mgiełką, rosła maleńka wioska – Kolorowa Polana.
na rysunku: Wioska
Mieszkańcy tej wioski żyli w harmonii z przyrodą, a nad bezpieczeństwem i szczęściem wszystkich czuwała dobra wróżka o imieniu Zuzia.
Zuzia nie była zwyczajną wróżką – jej włosy mieniły się kolorami porannego nieba, a oczy miały barwę kropel rosy na pajęczej sieci. Mieszkańcy darzyli ją ogromnym szacunkiem, bo zawsze znalazła czas, by wysłuchać, pocieszyć i pomóc każdemu, niezależnie od tego czy był starym ogrodnikiem, czy małym, płochliwym jeżykiem.
na rysunku: Bagno
Jednak tuż za granicą wioski czaiło się niebezpieczeństwo. W bagnistej, parującej dolinie, gdzie rósł olbrzymi skrzyp i nieprzyjemnie pachniało zbutwiałym listowiem, mieszkał troll Grzmot. Grzmot był wielki jak stóg siana, z grubą zielonkawą skórą pokrytą brodawkami i zawsze okrytą warstwą błota.
na rysunku: Królik
Jego oczy żarzyły się żółcią niczym zimowe księżyce, a śmiech przyprawiał o gęsią skórkę.
Mimo że Grzmot bał się dnia i unikał ludzi, wiele razy robił im psikusy. Przewracał mleczne dzbany, chował narzędzia ogrodników albo budził w nocy stada gęsi.
na rysunku: Troll
Mieszkańcy drżeli przed nim i omijali bagna szerokim łukiem.
Pewnego słonecznego poranka Zuzia postanowiła udać się do lasu po leśne jagody. Kiedy szła leśną ścieżką, usłyszała cichutkie popiskiwania i szlochanie.
na rysunku: Mysz
Obejrzała się wokół siebie i zobaczyła cztery zwierzątka zgromadzone pod rozłożystym dębem.
Pierwszy był Królik, któremu łapki drżały z niepokoju, bo nie mógł odnaleźć drogi do swojej norki pośród pokręconych leśnych ścieżek. Obok niego Koala z grymasem smutku na pyszczku próbowała bezskutecznie dobrać się do liści eukaliptusa, którymi tak bardzo chciała się posilić.
na rysunku: Małpa
Szympans siedział na niskiej gałęzi i zawstydzony przyglądał się swoim długim ramionom, bo choć był małpką, bał się wspinaczki na wysokie drzewa. Najmniejsza zaś, szara myszka, kulila się w kępie trawy, skarżąc się na strach przed własnym cieniem, który wydawał jej się ogromny i groźny.
Zuzia przysiadła przy zwierzątkach, pogłaskała je delikatnie i powiedziała: „Nie smućcie się, moi drodzy! Każdy problem można rozwiązać, jeśli tylko uwierzymy w siebie i pomożemy sobie nawzajem.
na rysunku: Koala
” I tak, z pomocą swej migoczącej różdżki, pokazała Królikowi jak słuchać bicia leśnego serca i odnaleźć powrotną ścieżkę do domu, wśród zapachów i zakrętów, których zwykłe oczy nie potrafiłyby odczytać.
Koali pokazała sekret obierania liści – podświetliła magicznie eukaliptus tak, by lśnił wewnątrz, a smak stał się jeszcze bardziej soczysty. Szympansowi, najpierw na jej ramieniu, potem coraz wyżej na konarach, pokazała, jak pewnie trzymać się gałęzi i użyć swoich długich kończyn, by wspinać się z lekkością . A myszkę przytuliła i szeptała jej do uszka, że jej cień to wierny towarzysz, który zawsze ją chroni, a nie straszy.
Zwierzątka nabrały odwagi, a wdzięczność do pani wróżki zbudowała między nimi silną przyjaźń. Od tej pory każdy dzień wypełniały wspólne zabawy, opowieści i ciekawe wyprawy głęboko w las . Wieczorami wszyscy siadali wokół Zuzi, która czarowała gwiazdy na czarnym niebie i opowiadała bajki.
Niestety, pewnego ponurego wieczora, kiedy Zuzia spała głębokim snem w swojej chacie z kryształu, Grzmot zakradł się do wioski, kierowany żółcią i zazdrością. Cicho, niczym cień w mgle, zabrał z komody magiczną różdżkę wróżki, a potem, korzystając z czarnej magii, porwał niczego niespodziewające się zwierzątka .
Zuzia, obudziwszy się rano, znalazła chatkę roztrzaskaną i pustą. Na stole leżała jedynie czarna róża – znak trolla. Gdy wybiegła na dwór, usłyszała echa śmiechu Grzmota niesione przez bagienne wichry .
Nie wahała się ani chwili. Mimo gęstej mgły i labiryntu trzęsawisk podreptała w stronę bagien. Z każdym krokiem błoto coraz mocniej szarpało jej suknię, wykrzykiwały do niej ptaki leśne, jakby chciały przestrzec przed niebezpieczeństwem . Ale Zuzia nie zawróciła.
Gdy dotarła do groty Grzmota, zobaczyła przyjaciół zamkniętych w żelaznych klatkach i ponurą sylwetkę trolla, który kiwał się na ogromnym kamieniu i przeliczał złośliwie błotne monety. Na widok wróżki Grzmot zarechotał: „Teraz już mnie nie pokonasz, Zuziu! Bez różdżki jesteś tylko zwykłą dziewczyną!”
Lecz Zuzia wiedziała, że nie wszystko co najważniejsze ukryte jest w sile lub magii . Zamiast się załamać, dociekliwie patrzyła na Trolla. Przypomniała sobie, jak Królik znajdywał wyjście z każdej pułapki. Rozpoczęła biegać wokół groty, zataczając coraz szersze kręgi, aż Grzmot pogubił się, próbując ją złapać .
Potem, wspięła się zwinnie na pobliskie drzewa, tak jak nauczył ją Szympans – jej stopki śmigały między konarami, a z gałęzi zrzucała na głowę trolla prosto świeże, soczyste liście eukaliptusa. Grzmot kichał i mruczał, tracąc czujność.
Następnie, zwinna jak Koala, przechytrzyła klucz, który wisiał wysoko – dotarła tam akrobatycznym skokiem . Zwinnymi łapkami otworzyła klatki.
Na koniec, tak jak nauczyła ją Myszka, wykorzystała swój własny cień – wróżka tańczyła wokół Grzmota, aż jej cień zmienił się w groźną, olbrzymią sylwetkę ku jego zdumieniu. Troll wystraszony tym, co nieznane, uciekł z wrzaskiem przez bagnistą dolinę, aż zupełnie zniknął za horyzontem .
Przyjaciele padli sobie w ramiona, odzyskali różdżkę i wrócili do Kolorowej Polany. Cała wioska witała ich śpiewami i pieśniami, a Zuzia uczyła wszystkich, że prawdziwa magia to nie tylko różdżka, ale zaufanie, wytrwałość i przyjaźń. Odtąd zwierzątka i wróżka żyli długo i szczęśliwie, a troll Grzmot już nigdy nie śmiał wracać do ich spokojnej doliny .
I tak kończy się ta opowieść, kochana wnuczko, a morał z niej płynie prosty: razem możemy pokonać nawet największego trolla, jeśli tylko uwierzymy w siebie nawzajem.