Dawno, dawno temu, za siedmioma kotlinami i siedmioma strumieniami, rozpościerała się kraina pełna magii i cudownych sekretów – Szmaragdowe Wrzosowiska.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
W tej ziemi, gdzie poranne mgły otulały pagórki jak miękka pierzyna, a gwiazdy nocą tańczyły na niebie w rytm cichej melodi, mieszkał dzielny krasnolud o imieniu Karolek. Karolek był malutki, ale bardzo odważny i mądry. Jego dom ukryty był wśród zielonych krzaków na skraju zaczarowanego lasu, tak pełnego śpiewających ptaków, że każdy dzień zaczynał się tam jak koncert.
na rysunku: Kangur
Karolek uwielbiał wyprawy. Chodził, tropił, zbierał kamienie o dziwacznych kształtach, czasem nawet rozmawiał z mrówkami i świerszczami. Choć był samotnikiem, nigdy nie czuł się samotny, bo przyroda była mu najwierniejszym towarzyszem.
na rysunku: Oaza
Pewnego popołudnia, gdy słonko złociło liście drzew, Karolek postanowił spróbować nowej ścieżki, która wiła się wśród mchów i korzeni jak zielona wstążeczka. Idąc nią, nagle znalazł się u stóp wielkiej, rozświetlonej oazy. Była to oaza tak piękna, że aż dech zapierało – staw wyglądał jak płynny kryształ, z dna błyszczały muszle, a wokół kołysały się delikatne, turkusowe lilie wodne.
na rysunku: Las
Palmy otaczały oazę gibkimi ramionami, rzucając ciepłe cienie na mieniący się piasek.
Przy brzegu spotkał niezwykłych mieszkańców. Była tam sympatyczna koza, śnieżnobiała i roześmiana, śmigający kangur o futrze rudym niczym zachód słońca, do tego mądra gwiazda morska, która płynęła dumnie w stawie, oraz staruszek żółw, którego skorupa połyskiwała jak stare złoto.
na rysunku: Żółw
Zwierzęta przywitały Karolka tańcami i śpiewem, bo bardzo ceniły nowych przyjaciół.
Wspólnie spędzali dni na wyścigach, zabawach i nauce. Koza pokazała Karolkowi, jak wspinać się na skały z lekkością baletnicy.
na rysunku: Rozgwiazda
Kangur uczył go szybkiego biegania i unikania przeszkód. Gwiazda morska zabierała Karolka na długie rozmowy o morskich prądach, zaklętych syrenach i podwodnych skarbach. Żółw zaś nauczył Karolka cierpliwości – uczył go, jak obserwować świat powoli, cicho, bez pośpiechu, by dostrzec piękno tkwiące w drobiazgach.
na rysunku: Koza
Jednak pewnej nocy, gdy księżyc wspinał się wysoko na niebo, coś zaszumiało groźnie w głębi stawu. Z wody wyłoniła się olbrzymia, złośliwa kałamarnica – wielka niczym stara wierzba, z dziesiątkami potężnych macek i oczami, które świeciły lodowatą zielenią. Jej obecność była przejmująca: woda zaczęła wrzeć, fale rozbryzgiwały się o brzeg, a zwierzęta zadrżały ze strachu .
Kałamarnica była nie tylko olbrzymia, ale i podstępna. Rzucała swoje macki w stronę zwierząt, burząc ich domki, plącząc liany, wzbudzając zamęt i strach. Jej chichot odbijał się echem od palm, a oddech pachniał morską burzą . Karolek zrozumiał, że musi działać, by ocalić przyjaciół i piękną oazę.
W nocy zebrał zwierzęta na naradę pod rozpostartą palmą. Każdy miał plan: kangur miał odwracać uwagę kałamarnicy, skacząc przed nią nad wodą, koza miała poprowadzić ją na mieliznę, a gwiazda morska i żółw – zanurzeni pod wodą – szukali na jej ciele słabego punktu . Karolek, korzystając z cienia nocy, wspiął się najwyższe drzewo, by widzieć każdy ruch stwora.
Gdy słońce pojawiło się nad horyzontem, rozpoczęła się misterna walka. Kangur ślizgał się po piasku niczym błyskawica, kałamarnica wiła się wściekle, próbując go złapać . Koza, szybka i zwrotna, prowadziła ją coraz bliżej płytszej wody. Żółw i gwiazda morska pływali pod powierzchnią, szukając miejsca, gdzie skóra kałamarnicy była najcieńsza. Wreszcie dostrzegli – zaraz pod lewym okiem stwora była mała, jaśniejsza plamka .
Karolek, odważny jak nigdy, zsunął się z drzewa niczym wiewiórka, wskoczył na żółwia i wraz z nim podpłynął do potwora. Trzymając w dłoniach błyszczącą muszlę, uderzył nią w słaby punkt kałamarnicy. Stworzenie zawyło, a z jego macki zaczęły się cofać . Kałamarnica była zaskoczona sprytem mieszkańców oazy – nie spodziewała się, że tak małe i niepozorne stworzenia mogą ją pokonać.
W końcu, pokonana i zawstydzona, zwinęła macki i jednym ruchem zniknęła w głębinach. Woda znowu uspokoiła się, a wiatr przyniósł zapach czystego stawu i wonnych kwiatów .
Zwierzęta, wdzięczne Karolkowi za odwagę, obwołały go bohaterem oazy. Rozpoczęło się wielkie święto: żółw opowiadał legendy przodków, gwiazda morska śpiewała morskie szanty, kangur i koza urządzili wyścigi na piasku, a sam Karolek, siedząc pod palmą ze swoimi przyjaciółmi, czuł, że nie mógłby być szczęśliwszy.
Od tej pory w oazie znów zapanował spokój, a każdy nowy przybysz witany był z radością i otwartym sercem . Karolek i jego przyjaciele wiedzieli już, że razem – niezależnie od przeciwności – mogą dokonać naprawdę wielkich rzeczy.
A gdy słońce kładło się spać, a niebo zasypywały srebrne gwiazdy, Karolek często opowiadał tę historię nowym przyjaciołom. Bo przecież odwaga, przyjaźń i wzajemna pomoc zawsze pokonają nawet największe morskie potwory .
I tak kończy się ta opowieść – a Ty, kochanie, możesz śnić już spokojnie, bo w każdej niebezpiecznej przygodzie można spotkać dobrych przyjaciół, a nawet najmniejsza odwaga ma potężną moc. Dobranoc, moja maleńka gwiazdeczko.