Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami i siedmioma zielonymi wzgórzami, istniała kraina, o której opowiadały nawet poduszki, kiedy śniło się dzieciom. Było to miejsce pełne połyskujących strumieni, rozkołysanych łąk i lasów tak wysokich, że ich czubki ocierały się o niebo. Rządził tam król Beniamin, którego wszyscy, mali i duzi, kochali dla jego szczodrego serca oraz łagodnego spojrzenia.
na rysunku: Mysz
Król Beniamin nie nosił grubej korony, lecz girlandę z bławatków i dzwonków leśnych. Często wędrował wśród brzozowych zagajników, rozmawiając z lisami, jeżami i ptakami. Swoim poddanym nigdy nie żałował dobrych słów ani kubka miodu, a zwierzęta nazywały go w myślach "tym, który umie słuchać".
na rysunku: Kurczak
Pewnego popołudnia, gdy słońce tańczyło już wśród liści, król natknął się na ruiny starej świątyni ukrytej pod kaskadą pnączy i bluszczu. Zapach dawnej magii unosił się tu w powietrzu, a kamienie ruiny pokrywał miękki, srebrzysty mech. Król poczuł, jakby ślady dawnych opowieści znowu przemknęły pod powiekami – a one zawsze pchały go do dusznych i tajemniczych miejsc.
na rysunku: Goblin
Jednak w najmroczniejszym kącie ruin mieszkał goblin – istota o skórze szmaragdowej niczym liść pod księżycem, z oczami jak dwa szparagowe paciorki i uśmiechem, który wykrzywiał mu twarz w paskudny sposób. Goblin nazywał się Gorg. Żył w cieniu gniewu i zazdrości, bo dawniej, gdy jeszcze istniało tu jego goblinie plemię, nie znalazł przyjaciół, a dziś, zamiast śmiechu i pieśni, słyszał tylko echo własnej samotności.
na rysunku: Wiewiórka
Gorg dnia pewnego podsłuchał, jak koala chwali króla Beniamina za mądrość, jak kurczak opowiada, że król nigdy nie pozwoli zrobić im krzywdy, jak wiewiórka śmieje się, że król zna każdy dąb w lesie. Goblin poczuł, jak stary cień złości rozpościera się w jego sercu jak burzowa chmura. Postanowił, że nie ustąpi, dopóki król i jego wesoła gromada nie zaznają smutku.
na rysunku: Koala
Gorg ruszył przez leśne ostępy, zwołując ku sobie innych ciemnych wędrowców: żarłoczne wilki, których oczy świeciły niczym węgle, syczące węże jadowite i tarantule, co tkały warowne sieci niemal jak zamki z nici. Obiecał im skarby królestwa, mięso z królewskiej spiżarni i wolność czającą się w ciemności.
Na szczęście, ukradkiem, malutka i cichutka myszka o imieniu Tilia, podsłuchała nocą rozmowę goblina i przerażona pognała do królewskiego zamku . Drżącym głosem opowiedziała o planach Gorga. Król, poruszony odwagą myszy, natychmiast wyruszył na naradę wojenną.
W pałacu zebrały się wszystkie zwierzęta – od dumnego kurczaka Bercika, przez koalę Klarę, aż po sprytną wiewiórkę Filutkę . Bercik, choć czasem tchórzy, tym razem napuszył piórka i zawołał, że pierwszy pobiegnie ostrzegać straż królewską. Klara, najmądrzejsza ze wszystkich, zaczęła rysować na miękkiej ziemi mapy, wytyczając, którędy goblin poprowadzi swoje wojska. Filutka zaś, z ogonem puszystym jak chmurka, postanowiła roznosić wiadomości przez gałęzie bardziej zwinna niż wiatr .
Tilia – niepozorna, lecz odważna – podkradała się codziennie do obozu goblina, słuchała uważnie, zapamiętywała każdy szept i szuranie łap, a potem cichutko wracała do zamku.
Noc przed bitwą była ciężka – księżyc świecił jak srebrny grosik wśród gęstych chmur, a wiatr przynosił przytłumione wycie wilków. Król z krzesła na wieży doglądał lasów, czuwając razem ze zwierzętami . Każdy z nich czuł niepokój, ale też wielką jedność i moc płynącą ze wspólnego celu.
W końcu rozgorzała bitwa. Goblin ze swoją armią nacierał z siłą huraganu, ale królewska armia, wspierana przez zwierzęcych przyjaciół, nie dawała się zaskoczyć . Kurczak śmiało biegał między żołnierzami, ostrzegając o niebezpieczeństwie, koala z wysokości pnia drzewa dowodziła i podpowiadała najlepsze strategie. Wiewiórka przemykała przez gałęzie z meldunkami, a mysz zaś zdobywała nowe informacje o ruchach wroga.
W ferworze walki Gorg wypuścił na królewskich żołnierzy najbardziej jadowite żmije, ale szczęście sprzyjało odważnym . Klara zdołała przemycić worki z liśćmi eukaliptusa, które skutecznie odstraszały węże.
Wreszcie, po wielu godzinach, armia goblina osłabła. Żądni zemsty towarzysze Gorga uciekli w popłochu, zostawiając go samego . Goblin, widząc zjednoczenie króla i zwierząt, zrozumiał, jaką moc ma prawdziwa przyjaźń. Zapłakał gorzko, a jego łzy zmyły zielony gniew z twarzy.
Król, okazując miłosierdzie, oszczędził goblina i pozwolił mu zamieszkać w starych ruinach, pod warunkiem że już nigdy nie podniesie ręki na mieszkańców królestwa . Gorg po latach nauczył się radości z drobnych przysług i – kto wie – może nawet kiedyś został niespodziewanym przyjacielem innych.
Król zaś osobiście udekorował każdego swego zwierzęcego sojusznika: kurczaka Bercika uczynił generałem, koala Klarę doradcą królewskim, Filutkę wiewiórkę – głównym posłańcem z własnym fioletowym peleryną, a mysiej Tilie powierzył obowiązki najważniejszego wywiadowcy pałacowego.
Królestwo kwitło w pokoju, śmiechu przybyło, a dzieci do dziś opowiadają sobie historię króla, który potrafił słuchać – i goblina, co odnalazł przyjaźń wśród tych, których się kiedyś bał .
Tak kończy się nasza opowieść, moja kochana wnuczko – pamiętaj, że nawet w najmroczniejszych zakamarkach czai się czasem ktoś, kto pragnie być częścią twojej historii.