Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze młody, a wiatry na polanach szeptały prastare pieśni, rozciągała się kraina, o jakiej nikt już dziś nie pamięta.
na rysunku: Jezioro
Był to kraj niezwykły, ukryty za gęstymi, wiecznie zielonymi lasami, mieniącymi się wszystkimi odcieniami szmaragdu. Tutaj rosły ogromne drzewa, pod którymi niewielkie zwierzęta budowały swoje domki z mchów, liści i kwiatów, a łąki pełne były figlarnych motyli i rozśpiewanych ptaków.
W tej krainie mieszkał dzielny rycerz o imieniu Walenty.
na rysunku: Statek
Był nie tylko silny i odważny, ale też czuły i mądry – a serce miał ogromne niczym największy dąb w całym borze! Każdego dnia pomagał mieszkańcom, rozmawiał z ptakami i leczył chore zwierzęta, dla których miał zawsze dobre słowo i kawałeczek cukrowej marchwi w kieszeni.
Jednak nad tym rajskim miejscem zawisł cień, gdy do pobliskiego, mrocznego zamczyska sprowadził się wampir o imieniu Wadim. Cień jego skradał się po wioskach, a mieszkańcy zamykali okiennice na cztery spusty już o zmierzchu.
na rysunku: Krowa
Opowieści głosiły, że Wadim był straszliwy i nielitościwy – a jednak nikt nie widział go od lat, tylko w nocy słychać było smutny śpiew niosący się echem po dolinach.
Pewnego letniego dnia Walenty przemierzał malowniczy las. Słońce przesiewało się przez liście, na ścieżkach tańczyły plamy światła, a zapach dzikich malin mieszał się z wonią mchu.
na rysunku: Jeż
Usłyszał nagle nerwowe popiskiwanie i trzeszczenie suchych gałązek. Zza paproci wyskoczyła malutka, rudowłosa wiewiórka. Miała puszysty ogonek większy od swojego ciałka, a oczy lśniły od łez.
na rysunku: Złota rybka
– O, Rycerzu! – zawołała roztrzęsionym głosikiem – Ratuj! Mój przyjaciel, jeżyk Henryk, utknął w jeziorze. Nie potrafi wydostać się na brzeg!
Walenty długo nie musiał się namyślać. Pobiegł za Wandą na brzeg starego jeziora, gdzie mętna woda szemrała cicho.
na rysunku: Wiewiórka
Tam, pośród łabędzi i lilii wodnych, na cienkiej gałęzi, kurczowo trzymał się Henryk. Każda jego kolczasta łapka drżała ze strachu.
Na pobliskim wzgórzu, pośród maków i dzwonków, pasła się krowa o imieniu Klementyna.
na rysunku: Wampir
Jej łatki przypominały chmurki na niebie, a wielkie czarne oczy patrzyły bystro i mądrze. Widząc, co się święci, zaraz zbiegła na dół. – Musimy działać razem, nie zostawiamy nikogo w potrzebie! – zaryczała głośno .
Wtedy przyjaciele ułożyli plan godny największych bohaterów. Klementyna zanurzyła długi, mocny ogon w wodzie, podobnie jak doświadczona ratowniczka. Walenty, pełen siły, chwycił ją mocno za nogi, żeby krowa nie straciła równowagi i nie wpadła do jeziora z impetem . Wanda wiewiórka trzymała Tarczę Rycerską, odbijając nią fale, aby Henryka nie porwał nurt. Jeżyk, widząc ogon krowy, skulił kolce i wczepił się w niego – Klementyna przy jednym mocniejszym ruchu wyciągnęła go z wody jak korek z butelki!
Cała drużyna wybuchła śmiechem, a Henryk suszył kolce na słońcu. – Dziękuję Wam, kochani! – zawołał i potoczył się radośnie po trawie, zostawiając błyszczący ślad . Ale to nie był koniec niespodzianek tego dnia.
Z fal jeziora wyskoczyła nagle złota rybka, większa od stawu, a słońce odbijało się w jej łuskach jak w prawdziwym skarbie. Rybka miała na imię Ryszard i potrafiła rozmawiać czystą, dźwięczną polszczyzną . – O, bohaterowie i przyjaciele zwierzęcego królestwa! Uratowaliście mego kumpla Henryka. Za taki czyn, gdy serca są wielkie, a czyny jeszcze większe, spełnię jedno życzenie, które wybierzecie wspólnie.
Klementyna marzyła o jeszcze większej łące, Wanda o szyszkowym zamku, Henryk o beczce jabłek, lecz Walenty miał w głowie misję, która mogła ocalić całą krainę . – Ryszardzie, przemień nas i daj nam statek, byśmy dotarli do wielkiej groty Wadima! Chcemy odszukać zło u źródła i przywrócić pokój w tej ziemi.
W jednej chwili mgła opadła na polanę, a przyjaciele znaleźli się na pokładzie wspaniałej łodzi o skrzydlatych żaglach. Boki statku malowane były tęczowymi rybami, a liny zrobione z najdelikatniejszego pajęczego jedwabiu . Przygoda płynęła z nimi przez błękitne jezioro, pośród fal i śpiewających kijanek.
Podczas rejsu Walenty uczył Klementynę dzierżyć miecz i bronić się rogami, Wanda ćwiczyła strzelanie z łuku zrobionego z drzewnego patyczka, a Henryk – mistrz kolców – przygotowywał się do turlania w stronę przeciwnika. Razem śpiewali pieśń odwagi, a statek sunął po falach niczym ptak po niebie .
Po wielu przygodach, gdy słońce schowało się za horyzontem i wyszły gwiazdy, dopłynęli do skalistego brzegu. Tu, jak zły omen, stała olbrzymia czarna grota, o wejściu niczym żarłoczne usta. Z jej wnętrza bił chłód, a na każdym kamieniu lśniła kropla lodu .
Walenty wyruszył pierwszy, z pochodnią w ręku. Grota pełna była nietoperzy, pająków i echa, które przypominały dawne opowieści. W głębi znaleźli trumnę – i śpiącego w niej Wadima . Czarne welony mgły spowijały go jak smutna pajęczyna. W dłoni wampir ściskał kartkę, na której drżącym pismem zapisane było jego wołanie o pomoc.
Walenty czytał na głos: „Jestem przeklęty przez złą czarownicę, która skonfiskowała mi serce i uwięziła duszę w ciemności . Ktokolwiek to czyta – wybacz mi uczynki, nie ja jestem ich sprawcą. Uwolnijcie mnie od tego bólu. ..”
Wtedy zrozumieli, że walka nie jest zawsze rozwiązaniem. Walenty, Klementyna, Wanda i Henryk postanowili odszukać czarownicę mieszkającą za górami, gdzie nigdy nie świta świt . Wędrowali przez lasy, moczary pełne światełek, i wyżyny, gdzie wiatr grał na trawach melodie od wieków nie słyszane.
Na samym końcu świata, pośród poszarpanych drzew i mglistych bagnisk, spotkali staruszkę z długą, połyskującą peleryną. Miała oczy błękitne jak zimowy lód, włosy białe niczym śnieżna zamieć oraz uśmiech pełen sekretów . – Wasza odwaga i współczucie są prawdziwe – powiedziała, głaszcząc Henryka po kolcach – Skoro przyszliście, by nie pokonać, lecz ocalić, zdejmę klątwę z Wadima.
Czarownica wyrecytowała czary, uniosła różdżkę łabędzią, a niebiosa rozświetliły błyskawice. W tej samej chwili nad grotem Wadima rozbłysło światło – srebrzyste niczym prosto z nieba . Wadim zaczął się przemieniać. Jego oczy nabrały ciepłych barw, zęby stały się zwyczajne, a twarz – pogodna i szczera.
Radość była wielka . Wadim, już jako zwykły człowiek, wdzięczny za dar wolności, dołączył do przyjaciół. Drużyna powróciła do Zwierzęcego Królestwa, a od tej pory wszyscy razem dbali o lasy, pomagali potrzebującym, uczyli dzieci pokory, przyjaźni, odwagi oraz tego, że pod każdym płaszczem kryje się historia, którą warto poznać, zanim osądzimy.
A teraz, kochane dzieci, czas już na sen ... Niech śnią Wam się niezwykłe przygody, wiewiórcze ogonki, krowie łaty, dzielne kolce jeża i złota rybka spełniająca dobre życzenia – bo każdy z Was zasługuje na własną, piękną bajkę . Dobranoc!