Dawno, dawno temu, kiedy w dolinach śpiewały elfy, a na polanach pyszniły się kolorowe, magiczne kwiaty, żył w sercu mądrej puszczy młody, pełen odwagi rycerz imieniem Wojtek.
na rysunku: Koń
Miał grube, ciemnobrązowe włosy, płomień ciekawości w oczach i serce czyste jak źródlana woda. Jego dom ukryty był na skraju lasu, wśród starych dębów i szumiących świerków, gdzie często rozbrzmiewał śmiech i opowieści o odległych krainach.
Pewnego krystalicznie słonecznego poranka Wojtek, samotnie przechadzając się po cienistej ścieżce, natknął się na nietypowy znalezisko — starą, omszałą mapę ukrytą w szczelinie starego pieńka.
na rysunku: Las
Na jej powierzchni, niby pajęcza sieć, rozrysowane były kręte ścieżki prowadzące do pradawnych ruin, które według miejscowych legend zamieszkiwał zły czarownik Kruk. Plotki głosiły, że Kruk, o oczach błyszczących jak węgiel, zaklął całą okolicę, wysysając kolory z kwiatów i gasząc śmiech ptaków.
Serce rycerza zabiło mocniej — postanowił wyruszyć w nieznane, odnaleźć czarownika i wybawić krainę spod jego jarzma.
na rysunku: Czarownik
Zanim jednak ruszył w podróż, Wojtek natknął się po drodze na niespodziewanych towarzyszy.
Najpierw, gdzieś na leśnej polanie, pod kowalskim dębem, podeszła do niego dumna klacz o imieniu Błyskawica. Miała grzywę jak srebrzyste nici zorzy porannej i spojrzenie pełne mądrości.
na rysunku: Owca
— Wojtku — rzekła cicho — wiem, dokąd zmierzasz. Znam skróty przez puszczę i ścieżki, których nie widzi ludzkie oko. Pozwól, że będę twoim przewodnikiem i sojuszniczką.
na rysunku: Żyrafa
Dalej, wśród miękkiego mchu i złotej trawy, rycerz napotkał przyjazną owcę — puszystą, bielutką jak świeży śnieg. Owca Puchatek słynęła z dobrego serca i bystrego umysłu. — Razem potrafimy więcej i pokonamy każdą trudność — mruknęła pogodnie, delikatnie trącając Wojtka nosem.
na rysunku: Królik
W pewnym momencie daleka gałąź poruszyła się wysoko nad głową rycerza, a zza liści wyłoniła się smukła żyrafa Wysmukła. Jej kasztanowe łaty lśniły w słońcu, a łagodny wzrok patrzył daleko ponad czubki drzew. — Przy moim wzroście dostrzegę niebezpieczeństwo z daleka — zadeklarowała.
na rysunku: Ruiny
— Razem będziemy zawsze o krok przed Krukiem.
Na koniec do wesołej kompanii dołączył królik Skoczek — mały, lecz nieprawdopodobnie szybki. Jego uszy podskakiwały rytmicznie, a futerko było miękkie jak letni obłok . — Jeśli zajdzie potrzeba, sprawnie przemykam przez pułapki — powiedział, rozglądając się czujnie.
Tak, w czwórkę oraz z dzielnym Wojtkiem na czele, wyruszyli w głąb gęstniejącego lasu. Każdy dzień był inny — raz spotykali rozgadane wiewiórki rozsypujące szyszki na ich drogę, innym razem musieli przekroczyć rozległe bagno strzeżone przez mądrą żabę i jej żółte lilie .
Błyskawica uczyła Wojtka jeździć wśród leśnych chaszczy, pokonując powalone pnie i strumienie, tak że z każdym dniem chłopak siedział na jej grzbiecie pewniej. Puchatek, kiedy przytrafiła się zgubiona droga lub rozrzucone przez wiatr listki, prowadziła drużynę bezpiecznym tropem, szukając wskazówek poukrywanych przez leśną starszyznę. Wysmukła wypatrywała z oddali błękitnych błysków — znaków, że czarownik Kruk czai się niedaleko — i ostrzegała wszystkich delikatnym ruchem szyi . Zwinny Skoczek bez wahania przeprowadzał przyjaciół przez zdradliwe korzenie i spiralne, magiczne labirynty.
Gdy tylko przekroczyli ramiona starej wilgotnej groty, las zbierał się w groźną zieleń — pnie czerniały, liście szeleściły ponurą melodię, a każda gałąź zdawała się patrzeć spod przymrużonych powiek. Ale przyjaciele nie zatracili ducha . Każde niebezpieczeństwo pokonywali razem — pokonali strumień pełen sprytnych szczurów, przegonili mglę zasłaniającą widok, a nawet ugasili płomień ognistego ptaka, zaplątanego przez zaklęcia Kruka.
Zbliżając się do ruin, Wojtek coraz częściej czuł zimne dreszcze. Były to ruiny zamku, z czarnymi wieżami i zwietrzałymi kolumnami, oplecionymi pajęczynami . Z każdej szczeliny sączył się cień magicznej mocy. A na samym szczycie, w wietrznym oknie, stał Kruk. Jego peleryna falowała jak ciemna burza, a w dłoni trzymał różdżkę, z której kapały purpurowe iskry .
— Odwagi! — powiedziała Błyskawica, porywając Wojtka w galop prosto przez dziedziniec. Puchatek i Skoczek cicho przemknęli bocznymi korytarzami, rozbrajając magiczne pułapki i rozczytując zagadkowe, runiczne napisy na ścianach.
Wysmukła wypatrzyła, że na szczycie najwyższej wieży znajduje się dzwon ukryty w gąszczu kłujących róż . — Jeśli uderzymy w dzwon, rozproszymy czar Kruka! — szepnęła.
Nastał czas wielkiego starcia. Wojtek, z mieczem lśniącym w słońcu, stawił czoła czarownikowi . Błyskawica odciągała uwagę Kruka swymi zwinnymi susami, Puchatek i Skoczek wślizgnęli się pod nogi czarnoksiężnika, wiążąc mu pelerynę i przeskakując jego strumienie lodowych czarów, a Wysmukła jednym wprawnym ruchem sięgnęła dzwonu. Gdy rozległ się donośny dźwięk, magiczna różdżka Kruka pękła na pół, a piekielne iskry zgasły z sykiem. Kruk upadł na kolana, cieniem ulatując przez dziury w murach .
Kraina wypiękniała — kwiaty rozkwitły, ptaki wróciły do śpiewania, elfy zatańczyły radośnie wokół uratowanych ruin. Mieszkańcy podziękowali Wojtkowi i jego przyjaciołom wieczornym świętem, wokół ogniska, z pieśniami, plackami z poziomek i malinowym sokiem.
I tak, moi drodzy, dzięki odwadze, przyjaźni i mądrości, Rycerz Wojtek i jego towarzysze stali się bohaterami na zawsze zapamiętanymi przez puszczę . A teraz, gdy zasypiasz, pamiętaj, że nawet najmniejszy przyjaciel ma wielką moc, jeśli pomaga z serca. Dobranoc, moje złotko, i niech w snach odwiedzą cię leśne przygody!